Dzień 10 - Góry Stołowe
Dzisiejsza wędrówka jest trudna do skategoryzowania. Niby cheat day bo bez plecaka ale za to dystans rekordowy. Niby wyjątkowo piękne krajobrazy, ale na Szczelińcu niemiła niespodzianka. Ale po kolei.
Wyruszamy o 7.15. Szlak niebieski od razu wprowadza do lasu. Następnie idziemy zielonym, na którym uwagę przykuwają ogromne mrowiska.
Tuż za Batorowem, po 9 kilometrach marszu wkraczamy wreszcie w Góry Stołowe.
Kolejnym elementem krajobrazu, który rzuca się w oczy są potężne korzenie powalonych drzew.
Powoli robi się bardziej 'stołowo'
zmieniamy szlak na żółty a następnie niebieski i dochodzimy do miejscowości Karłów. I tam szok. Tłumy. Więcej ludzi niż na wszystkich szlakach razem wziętych (nie licząc Karkonoszy). A mamy środek tygodnia. Masakra. Na Szczeliniec Wielki wchodzimy stojąc w kolejce. Parę fotek i uciekamy przez płatną trasę. Tam jeszcze większe kolejki. Dłuży się strasznie. Wreszcie około 14 schodzimy do Karłowa. Obiad i w drogę powrotną.
Po 13 godzinach marszu wracamy na nocleg. Dziś wykręcone naprawdę konkretne liczby:
Więcej już raczej nie będzie. Ale to już jest jakiś wynik.
Z dobrych wiadomości: zdjąłem plastry i odciski niemal wygojone. Czuję, że już nic mnie nie powstrzyma. Dam radę!!!
Dodaj komentarz