• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Goniąc marzenia

Ten blog jest relacją z pewnej górskiej wyprawy. W polskich Sudetach jest 15 pasm górskich. Każde z nich ma oczywiście swój najwyższy szczyt. Ideą tej podróży jest zdobycie wszystkich tych szczytów 'samowystarczalnie' tzn. przy użyciu jedynie siły swoich mieśni. Mam tu na myśli nie tylko wejscia na szczyty ale również poruszanie się między pasmami. To daje jakieś 500km marszu w górskim terenie. Dodatkowym utrudnieniem będzie taszczenie całego 'domu' że sobą. Plecak i sprzęt biwakowy to jakieś 20kg dodatkowych atrakcji. Jest to bardzo wyczerpującą podróż i zapewne będzie pełna niespodzianek. W pewnym sensie stanowi ona alegorię życia. Chodźcie ze mną!!! Będzie mi łatwiej. Jeśli się zdecydujecie to w ciągu 3 tygodni poznacie polskie Sudety. Dowiecie się: Jak się przygotowywałem? Dlaczego zdecydowałem się na tę wyprawę? Co i kogo że sobą zabrałem? Kim jestem i kim chcę byc? Co było łatwe a co trudne? Po co prowadzę ten blog? Kto wie, może znajdziesz tu kawałek siebie?

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Gdzie śpimy?

 

W tym miejscu chciałem krótko opisać swoje noclegi:

1. Szklarska Poręba. Pole namiotowe 'U Wodza' Bardzo klimatyczne miejsce, urządzone w stylu 'indiańskim', którego właściciel popija chyba zbyt często ognistą wodę lub wypala fajki pokoju. Sanitariaty delikatnie mówiąc nie zachwycają, a tanio wcale nie jest. Na jeden dzień dla faceta spoko, kobiety bym tam nie skierował.

 

2. Karpacz. Pole namiotowe 'Pod Lipami'. Tu mniej klimatu ale za to standard znacznie wyższy. Zarówno łazienki jak i kuchni. Spokojnie można zostawać kilka dni całymi rodzinami. Niestety nie mam zdjęć.

 

3. Janowice Wielkie. Jak już wcześniej pisałem nocleg zupełnie na dziko na działce budowlanej z ogromną trawą. Teren niski i podmokły. Brak dostępu do toalet i natrysku (ratujemy się knajpami i rzeką - mocno oddaloną). Dodatkowo łapie nas ulewa, więc plecaki i wszystko co w nich staramy się ułożyć równomiernie pod karimatami i śpimy 'piętrowo'. Masakra. Rano szybko uciekamy suszyć namiot gdzie indziej.

 

 

 

4. Marciszów. A w zasadzie tuż przed. Fajna łąka nad samą rzeką. Gospodarz pozwala nam się rozbić. Pytamy o jedną noc, ale kłopoty odciskowe zmuszają nas do zostania dwóch. Nie wygonił nas więc chyba się nie pogniewał. Tuż obok most więc pod nim można śmiało myć się nago. Nikt nie widzi. Jedynie z toaletą problem. Ale jakoś sobie radzimy. 

 5. Boguszów Gorce. Tu z powodu stanu stóp nie byłem w stanie szukać nic pod namiot. Zwłaszcza, że w cenie pola (25zł) dostałem nie wyremontowany jeszcze pokój bez pościeli w domu gościnnym Rodar. Wspólna łazienka ale na miom piętrze chyba nikogo nie było. Lepiej niż spoko.

 

6. Głuszyca. Tu z podobnych względów jak dzień wcześniej pokój. W 'pokoje gościnne Jarosław Sokołowski'. 30zł tym razem z pościelą. Ale sam pokój mniej przyjemny niż poprzedni. 

 

7. Wolibórz. Ośrodek 'Leśny Dwór'. Jak na razie hit. Bardzo przyjemne miejsce oferujące zarówno pole namiotowe jak i pokoje. Ja wybieram namiot bo starczy luksusów. Dużo przestrzeni, sanitariaty, kuchnia a nawet kawiarnia, basen, trampolina dla dzieci. Cool. Niestety zapomniałem zrobić zdjęcia. 

 

8. Bardo. A w zasadzie Opilnica. Rancho Aga. Totalne nieporozumienie. Gorsze od darmowych łąk na których spałem. Zimna woda, brak prysznica (a w zasadzie był - na środku pola i tylko z zimną wodą), podmokły teren. Tuż obok trakcji kolejowej Dramat. A do tego 30zł. Nigdy więcej.

 

9. Polanica Zdrój. Pole namiotowe Osir. Super. Fajny plac, spoko sanitariaty, restauracja na terenie obiektu. Nic więcej nie trzeba za 25zł. Miejsce godne polecenia. W nocy coś buszuje mi przy namiocie. Rano wiem już co. Cóż, jestem intruzem. Powinienem rozbić się w miejscu wyznaczonym, a nie gdzie mi się podobało. Przepraszam rodzinę wiewiórek. 

 

 

10. Polanica Zdrój vol 2. Viks nie bardzo miał ochotę na nocleg pod namiotem więc wynająłem 'pałac' jak na standardy tego wyjazdu. Pensjonat Julka za 45zł oferował super pokój z łazienką a także dostęp do pełni wyposażonej kuchni. Nawet jajecznica wpadła😉. Jedyne miejsce poza łąka w Marciszowie, w którym spędziłem 2 noce. 

 

 

11. Spalona. Schronisko Jagodna. Baaardzo pozytywne miejsce. Za 15zł śpimy w namiocie i mamy pełen dostęp do sanitariatów przez całą dobę. Bardzo sympatyczny właściciel. Polecam (nie tyko pod namiot) 

 

 

 

12. Schronisko Śnieżnik. Pokój 20 osobowy, z czego zajętych było 17 łóżek. Cana 32 zł. Ciepła wód tylko przez 2 godziny. Zaledwie 2 prysznice męskie a ludzi w schronisku dużo. Ale jakoś się udało to poskładać. Generalnie stosunek jakość/cena na minus, ale jak się chce jednego dnia zrobić Śnieżnik, Rudawiec i Kowadło to nie ma wyjścia. Trzeba tu zanocować. Na plus widok z okna. 

 

 

13. Żulowa. Nie pytajcie mnie gdzie spałem. Nie miało to swojej nazwy. W każdym razie było tuż obok informacji turystycznej. Pokój u staruszki miał lata świetności za sobą. Co ciekawe w pokoju był aneks kuchenny i prysznic. A toaleta już na zewnątrz. Ciepła woda była 'na zyczenie' minęło sporo czasu nim bojler się zagrzał, ale generalnie to miejsce bardzo podratowało przemoczonego mnie. 250 koron, czyli niecałe 40zł.

 

 

14. Podlesie. Ostatniej nocy totalnie puściłem wodze fantazji i robiłem się totalnie na dziko - tak żeby nikt nie widział. Niewielki zagajnik koło opuszczonego domu nadawał się do tego znakomicie. Mogę polecić miejsce jeśli ktoś lubi takie klimaty. Dom po lewej stronie na zakręcie idąc z Czech w kierunku Jarnołtówka. Niestety brak zdjęcia. 

 

Z 16 noclegów 5 było w pokojach, jeden w schronisku a 10 pod namiotem, z czego 6 w miejscach przeznaczonych a 4 za darmo. Lacznie na noclegi wydałem 330zł. 

 

09 lipca 2019   Dodaj komentarz
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz

Natenczas | Blogi